Chcąc nie chcąc, następnego dnia musiałam wstać i ruszyć w
kierunku szkoły. Nie ważne, jak bardzo się bałam, ile miałam zaległości i czy
byłam gotowa na szkołę, to było nieważne. Przynajmniej w mniemaniu mojej mamy.
Pocieszałam się myślą, że to piątek, także będę miała pełne dwa dni na
odrobienie starych prac i może jakieś ogarnięcie tematu. Ostatecznie musiałam
przyznać z niechęcią, że Harry miał rację – nie miałam zamiaru zawalić roku.
Wyszłam wyjątkowo wcześnie, także nie musiałam biec ani
jakoś specjalnie się spieszyć. Spacerowałam sobie powolnie, obserwując okolicę,
która w ogóle się nie zmieniła, i wtedy dotarło do mnie, że tak dawno tego nie
robiłam. Może właśnie potrzebowałam czasami spacerów i świeżego powietrza,
chwil przemyśleń wolnych od… niego.
No tak. To już chyba nieuniknione, że jakiegokolwiek tematu
bym nie zaczęła, kończy się on na Harrym. W sumie już mi nawet to nie
przeszkadzało, bardziej przerażało. Weszłam w to wszystko głębiej, niż mi się
wydawało.
Nie chciałam się w nim zakochiwać, naprawdę. Nawet nie
chciałam się z nim zaprzyjaźniać, próbowałam go zbyć, udawać, że mi na nim nie
zależy… Jednak chyba mu zależało i pociągnął tą znajomość, nieco za daleko.
To nie byłoby tak wielkim problemem, gdybyśmy mogli serio
być razem. Ale nie możemy. Po pierwsze, on tego nie odwzajemnia. Po drugie,
byłabym dla niego zbyt wielkim problemem. Nie chcę go tak obciążać, serio. Już
i tak wystarczająco zmąciłam mu życie.
Poza tymi szczegółami, naprawdę chciałabym być w związku,
ogólnie. Tylko że obawiam się, że po ostatnim razie jest to niemożliwe. Na samą
myśl o powtórce z rozgrywki robi mi się niedobrze.
Wspomnienia uderzyły we mnie z nową falą, a ja musiałam
wziąć kilka głębszych wdechów tego zmrożonego, porannego powietrza, aby choć
trochę się uspokoić. Nie chciałam teraz o tym myśleć, miałam dość.
Otworzyłam drzwi od sali informatycznej, gdzie miałam
pierwszą lekcję, po czym prędko zajęłam wolne miejsce pod ścianą. Nawet lubiłam
ten przedmiot, pozwalał się trochę… rozerwać. No i można było grać w gry, gdy
nauczyciel nie patrzył.
- Amy? Wszystko w porządku? Jesteś blada jak ściana –
powiedział Nucky, przerywając na chwilę pisanie tematu na tablicy.
Nazywaliśmy gostka od informatyki Nucky, ponieważ jego
nazwisko było aż niemożliwe do zapisania, także wymyśliliśmy prosty i ładny
skrót. Nikomu to nie przeszkadzało, jemu także, a nawet inni nauczyciele
zaczęli go tak nazywać, także chyba się przyjęło.
Naprawdę go lubiłam, był całkiem spoko. Łatwo było u niego
zdobyć dobrą ocenę, od lat nie zdarzyło się, by ktoś nie zdał, no i nigdy się o
nic nie czepiał – brak zeszytu, zadania domowego czy uważania na lekcjach. Miał
wielki dystans do życia i raczej podchodziło do wszystkiego na spokojnie.
Pokręciłam energicznie głową, odpowiadając na jego pytanie,
a on odwrócił się i kontynuował lekcję. Ponieważ była to powtórka z zeszłego roku,
pospiesznie wykonałam zadanie, a następnie odpaliłam wcześniej przemycony na
pendrive Need for speed, pospiesznie
się logując. Wyjechałam swoim świeżopolakierowanym autem w kierunku
najbliższego punktu wyścigowego. Nagle zielona kropa przykuła moją uwagę.
liemi889 jest
dostępny.
Uśmiechnęłam się, wybierając opcję Ścigaj się z… Czas, żeby pokazać mu po ostatnim razie, kiedy się ze
mnie wyśmiewał.
Wyzwanie
zaakceptowane.
Pochyliłam się nad komputerem, przygotowując się do startu,
jednocześnie nerwowo skubiąc paznokcie. W prawym dolnym rogu wyskoczyło mi
okienko czatu.
- Uważasz, że masz
szansę ścigać się… Ze mną? :P
- A czemu by nie? –
odpisałam, czując się wręcz oburzona tymi słowami.
- Tylko się nie
przelicz ze swymi „zdolnościami”.
Tego było zdecydowanie za wiele. Musiałam to wygrać,
musiałam poskromić to jego ego.
3…
2…
1…
No to teraz zobaczysz
– pomyślałam z zapałem i docisnęłam gazu. Po dwudziestu sekundach z szaloną
uciechą stwierdziłam, że Liam został gdzieś w tyle. Może i miał lepszą
prędkość, ale u mnie wygrywały manewry na zakrętach, które były no… dość dobrze
przeze mnie wykonane.
Uwielbiałam tą grę. Od kiedy chłopak mi ją pokazał, prawie
każdą wolną chwilę wykorzystywałam na grę – zarówno w szkole, jak i poza nią.
Oczywiście kiedy nie byłam zajęta jeżdżeniem po szpitalach u uciekaniem przed
Harrym…
Stop. Dość myślenia o
nim, to zbyt przejmuje moje życie. Starałam się wybić to sobie z głowy i
skupić się na grze, kilkoma chwilami rozrywki. Nie mogę cały czas o nim myśleć.
Naprawdę starałam się zapomnieć, wyłączyć jakoś mózg i chyba
naprawdę mi się to udawało, bo 900 metrów przed metą wciąż byłam na
prowadzeniu. Wtedy, kiedy już myślałam, że zwycięstwo jest nieuchronne,
ponownie zauważyłam ikonkę czatu w dolnym rogu. Spojrzałam tam kątem oka, nie
przerywając gry, pewna, że to Liam chce mnie zbić z tropu. Problem jednak w
tym, że wiadomość nie była od Liama.
- Bez zbędnego
gadania.
- ? – odpisałam
wolną ręką, drugą starając się nie wypaść z toru. Nie miałam czasu na jakieś
idiotyczne gierki.
- Chcę cię tylko
ostrzec, mała. Niedługo ktoś zginie, ktoś, na kim ci jakoś specjalne nie
zależy.
- wtf?
Byłam całkowicie zdezorientowana. W co on pogrywał? O co mu
chodziło? Kto zginie? Sama myśl o czymś takim zmroziła mi żyły.
Potrząsnęłam głową i usiłowałam ponownie skupić się na grze,
ale nie minęła chwila i przyszła kolejna wiadomość. Chwilowo nie przenosiłam na
nią wzroku, ponieważ byłam już tuż tuż od mety. Zauważyłam, że auto Liama jest
dosłownie dwa metry za mną. Jeszcze jeden zakręt i… Tak! Zwycięstwo!
Wygrana jednak nie przyniosła mi takiej satysfakcji, jak
myślałam na początku. Może to było spowodowane niepokojem i kolejną
wiadomością.
- I będziesz tego
żałować.
- Skoro mi na niej nie
zależy, czego będę żałować?
Nie rozumiałam, po co mi to pisał. Bądźmy szczerzy, los
całkowicie obcej osoby nie dotknie mnie jakoś specjalnie, prawda? Skąd miałam
dowiedzieć się, że ona umrze?
- Będzie ci zależało,
ale niestety, po fakcie.
Nie ogarniałam już zupełnie nic. Po jakim fakcie? Po jej
śmierci? Niby dlaczego miała by mnie obchodzić po śmierci, skoro nie jest mi
bliska? Nie jest to nikt z mojej rodziny, a przyjaciół nie mam wielu… I zresztą
oni mi są wystarczająco bliscy, abym się nimi przejęła.
- Możesz mi
powiedzieć, o co ci chodzi? – wystukałam na klawiaturze. Odczekałam
kilkadziesiąt sekund, ale wiadomość zwrotna nie nadeszła. Przez moje ciało
przebiegłe dreszcze. Cała ta sytuacja zaczęła powoli mnie przerażać.
- Po co mi to w ogóle
piszesz?
- Traktuj ludzi lepiej
x.
Ta ostatnia wiadomość zabrzmiała jak w stylu Harrego… No ale
to niemożliwe.
liemi889 zaprasza cię
do „ścigaj się z…”
- Amy? – usłyszałam głos Nucky’ego nad sobą i momentalnie
spojrzałam w górę. – Mogę wiedzieć, co teraz robisz?
- Ja…um… - starałam za wszelką cenę nie dopuścić, aby na
moich policzkach pojawiła się czerwień.
Nie odczuwałam strachu, tak jak ostatnio, ani nawet wstydu.
Jego reakcja była mi w sumie obojętne. Jedyne, co czułam, to niepokój, i nie
był on spowodowany nakryciem przez nauczyciela.
- Ładnie, ładnie. I powiedz mi, za co ja mam cię oceniać? Za
to, że siedzisz i grasz w gry wyścigowe całą godzinę?
Spuściłam głowę, licząc, że jednak jakoś się z tego wywinę.
- Pokaż mi swoją pracę na lekcji – westchnął, a ja
skrzyżykowałam grę, z której przychodziło mi coraz więcej zaproszeń do rywalizacji
z brunetem i pokazałam mu wykonane zadanie. Na jego twarzy wymalowało się
lekkie zdziwienie. – W porządku – odparł, po czym odszedł do innego stolika.
Wypuściłam ze świstem powietrze, ciesząc się, że tym razem
uszło mi na sucho. Jednak przeczytane przed chwilą słowa nie pozwalały mi się
cieszyć; nie mogłam przestać o nich myśleć. Miło, że czasami nie tylko Harry
zajmuje mój umysł.
Kiedy już nacisnęłam przycisk wyłączania komputera,
przypomniałam sobie, że nie odpisałam chłopakowi. Będę musiała go potem
przeprosić i wytłumaczyć, dlaczego nie miał szansy na rewanż.
Gdy zadzwonił dzwonek ostatniej lekcji tego dnia, szybkim
ruchem podniosłam plecak i wyszłam ze szkoły. Wraz ze zmianą czasu, powietrze
robiło się coraz chłodniejsze, i mimo że nadal dało się słyszeć śpiew ptaków,
zaczęłam żałować, że nie wzięłam kurtki.
Postałam tak jeszcze kilka minut, aż w końcu nie wytrzymałam
i wykręciłam numer do loczka.
- Halo? – odezwał się tak znany mi głos, a mi mimowolnie na
twarzy pojawił się banan. Dobrze, że on nie mógł tego zobaczyć. W tej chwili
poczułam, jakby on był winny temu, że wywołał uśmiech na mojej twarzy, więc
musiałam się zrewanżować.
- Gdzie jesteś, Aniołku? – powiedziałam może trochę za
bardzo przesłodzonym głosem. Mimo tej różnicy odległości i braku obrazu, mogłam
spokojnie odczytać jego reakcję. – Mogę się założyć, że właśnie przewróciłeś
oczami, tak?
- W domu – zignorował moje stwierdzenie, ale i tak mogłam
wyczuć lekkie rozbawienie pomieszane z irytacją w jego głosie. – Będę za jakieś
5 minut, w porządku?
- Ok – odpowiedziałam mu i zadowolona nacisnęłam czerwoną
słuchawkę.
Kilka minut później siedziałam już w samochodzie chłopaka o
cudnych, szmaragdowych oczach. Oczywiście nie obyło się bez motylków i
przyśpieszonego bicia serca, gdy je ujrzałam, no ale to już chyba taki schemat.
Powinnam się przyzwyczajać, straszne byłby, gdyby on się o tym powiedział. Nie
wiem nawet, co bym zrobiła. Wyjechałabym daleko daleko stąd i starała już nigdy
więcej nie pokazywać na oczy czy raczej zmieniłabym klasę i unikała go jak
ognia? To pierwsze wydawałoby się dla mnie prostsze, ale już widzę, jak moja
mama kupuje bilety lotnicze, pakuje rzeczy i rzuca wszystko, ponieważ jej córka
boi się przyznać do uczuć przed swoim przyjacielem. Aczkolwiek, możliwe, że
jakbym wysunęła stosowne argumenty i zaczęła ględzić o nowym, lepszym życiu bez
przeszłości to nawet możliwe, że przychyliłabym ją do tego pomysłu. Chociaż kto
ją tam wie, od czasu wyjazdu taty zrobiła się taka… zamknięta na nowy świat.
Najbezpieczniej będzie, jak po prostu będę udawać, że ja i Harry to tylko
przyjaciele, co w sumie nie odbiega od prawdy… z tym, że jedno z nas podkochuje
się w tym drugim, i tylko ja wiem, które.
- Zwolnij! – pisnęłam, gdy brunet przekroczył 130 km/h.
- Spokojnie, wiem co robię.
- Nie możesz tak mówić, bo na obecną chwilę nie mógłbyś
nawet legalnie siedzieć w więzieniu – spojrzałam na niego poważnie, starając
pokazać, że mam raję.
- Zaufaj mi. Jestem pełnoletni - mały uśmieszek zagościł na jego ustach.
- Pełnoletni? Myślałam, że powtarzałeś tylko raz? – spojrzałam
na niego jak wryta.
- Bo tak jest! Po prostu urodziłem się w małej wiosce, gdzie
nabór do szkoły za zwyczaj nie jest duży, więc robi się go co 2 lata. Także ja
poszedłem do szkoły mając 6 lat.
A to niespodzianka. Czyli ja mając swoje szesnaście lat,
będąc w tej samej klasie, co Harry, jestem o niego o dwa lata młodsza. W tej
chwili poczułam się naprawdę młodo. No ale fakt, często zdumiewało mnie
podejście do sprawy chłopaka, który teraz, jak się okazało, jest starszy.
Ekstra.
- Zatkało? – przygryzł wargę, a ja możliwie jak najszybciej
odwróciłam wzrok. Nie zdradzaj żadnych uczuć.
- Trochę – przyznałam, wywołując niekontrolowany chichot u
osoby po mojej prawej. Nawet nie wiedziałam, czym był spowodowany. Ja chyba
nigdy nie zrozumiem tego człowieka.
Nagle poczułam wibrację telefonu. Ścisnęłam brwi, widząc, że
to ten numer nie jest zapisany w mojej liście kontaktów. Przez myśl przemknęły
mi wydarzenia z dzisiejszego dnia. Moje serce momentalnie zaczęło bić w
szalonym tempie, oddech przyśpieszył. Harry najwyraźniej mnie wyczuł, po
podniósł głowę i spojrzał na mnie zaniepokojony. Starałam się do niego
uśmiechnąć i zapewnić, że wszystko w porządku, ale chyba nie wyszło.
Przełknęłam więc śliną i zdecydowanym ruchem odebrałam telefon.
Znowu wyszedł mi tak późno, nie wyrobiłam się. Jest to m.in. spowodowane wymianą językową, ale nie będę się tłumaczyć, powinnam była to napisać wcześniej. Mam nadzieję, że mimo to ktoś tu jeszcze pozostał.
All the love,
N.I. xx
N.I. xx
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarz jest dla mnie czymś więcej, niż tylko wyrażeniem swojego zdania. Jest znakiem dla mnie, że ktoś tutaj zajrzał, co jest bardzo miłe i krzepiące. Jeśli więc to czytasz, proszę, pozostaw komentarz. Niekoniecznie z opinią pozytywną. Każdy jest dla mnie ogromną motywacją i powoduje uśmiech na mojej twarzy :)